Przejdź do zawartości

Katastrofa lotnicza pod Piasecznem

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Katastrofa lotnicza pod Piasecznem
Ilustracja
Samolot Lockheed L-10 Electra typu jaki uległ katastrofie.
Państwo

 Polska

Miejsce

Mysiadło

Data

11 listopada 1937

Godzina

16:43

Rodzaj

zderzenie samolotu z ziemią

Przyczyna

złe warunki atmosferyczne, brak widoczności

Ofiary śmiertelne

4 osoby

Ranni

8 osoby

Statek powietrzny
Typ

Lockheed L-10A Electra

Użytkownik

PLL LOT

Numer

SP-AYD

Start

Polska Kraków

Cel lotu

Polska Warszawa

Liczba pasażerów

10 osób

Liczba załogi

2 osoby

Ofiary śmiertelne

4 osoby

Ranni

8 osób

Położenie na mapie Polski w latach 1924–1939
Mapa konturowa Polski w latach 1924–1939, w centrum znajduje się punkt z opisem „miejsce zdarzenia”
Ziemia52°06′04″N 21°00′13″E/52,101111 21,003611

Katastrofa lotnicza pod Piasecznem – katastrofa dziesięciomiejscowego samolotu pasażerskiego PLL LOT Lockheed Electra lecącego z Krakowa do Warszawy, która wydarzyła się 11 listopada 1937 roku około godziny 16:43, w pobliżu wsi Mysiadło opodal Piaseczna pod Warszawą.

Samolot należał do partii czterech egzemplarzy zakupionych przez LOT na początku 1936 roku[1]. Pilotowany był przez Mieczysława Witkowskiego, jednego z najbardziej doświadczonych pilotów lotnictwa pasażerskiego w przedwojennej Polsce, zwanego, ze względu na liczbę przelecianych kilometrów „milionerem powietrznym”[a].

Przebieg wydarzeń

[edytuj | edytuj kod]

Samolot wystartował z Krakowa o godz. 14:20 i oczekiwany był w Warszawie przed 15:30. Warunki atmosferyczne nad Warszawą były złe – podstawa chmur wynosiła 30 m a widzialność ok. 400 m, padał gęsty deszcz. Nad lotnisko warszawskie nadleciał wówczas samolot rumuński, lecący ze Lwowa, i ze względu na kończące się paliwo pierwszy przystąpił do lądowania. Z powodu braku widoczności samoloty musiały lądować na ślepo korzystając z radiogoniometrów. Po wylądowaniu samolotu rumuńskiego samolot z Krakowa przystąpił do lądowania o godz 15:45. Z powodu pogorszenia się widoczności kierownik ruchu lotniska warszawskiego nakazał przerwanie lądowania i odlot do Poznania. Jednak lotnisko poznańskie zawiadomiło o nagłym pogorszeniu się pogody i braku warunków do lądowania. Tymczasem na lotnisku w Warszawie podstawa chmur zwiększyła się do 40 m, a pole widzenia wzrosło do 700 i następnie 800 m. O godz. 16:18 pilot Witkowski rozpoczął więc drugi nalot na stację goniometryczną. O 16:22 zameldował, że leci na wysokości 600 m. Pole widzenia w okolicach lotniska wzrosło wówczas do 2000 m. O 16:30 pilot podał, że zgodnie z procedurą robi zakręt na wysokości 350 m i zaczął obniżać lot do 150 m. W odległość 15 km od lotniska leciał na wysokości 100 m, zmniejszył prędkość i zaczął wypuszczać podwozie. Pilot Witkowski dał wtedy znać radiomechanikowi Zygmuntowi Bluszczowi, że wysokościomierz nie pracuje prawidłowo[4]. Następnie o 16:38 dostał z lotniska polecenie lotu na wysokości 100 m, na co odpowiedział, że znajduje się na 60 metrach. Z nieznanych powodów samolot zboczył wówczas w kierunku wschodnim, co pilot starał się skorygować. O 16:43 łączność z samolotem się urwała[5].

W trakcie lądowania pasażerowie najpierw otrzymali polecenie zaprzestania palenia, następnie zauważyli w kabinie pilota światełko kontrolne oznaczające podchodzenie do lądowania, w końcu pilot poprosił pasażerów o zachowanie spokoju. W tym momencie nastąpiły dwa silne wstrząsy i oślepiający błysk[4].

Dolatując do drogi z Piaseczna do Warszawy samolot natrafił nagle na drewniane słupy sieci elektrycznej wysokiego napięcia. Na wysokości 8 m przy prędkości 200 km/h uderzył lewym skrzydłem w słup, ścinając jego wierzchołek i tracąc końcówkę skrzydła. Następnie zawadził usterzeniem o przewody, zrywając je, wywołując wyładowanie elektryczne i uszkadzając stery. Samolot upadł na prawe skrzydło, które zostało zdruzgotane. Oderwany silnik odleciał na kilkadziesiąt metrów w bok. Przód samolotu wbił się w ziemię, oderwany kadłub znalazł się ok. 50 m od niego[4]. Komisja badająca wypadek ustaliła, że pilot Witkowski zdążył zamknąć dopływ paliwa do silników, co zapobiegło wybuchowi[6].

Akcja ratunkowa

[edytuj | edytuj kod]

Ratowaniem rannych pasażerów zajął się najpierw radiomechanik Bluszcz, sam też poszkodowany. Szybko na miejscu katastrofy pojawili się mieszkańcy wsi Mysiadło, którzy zatrzymawszy jadący do Piaseczna autobus poprosili o zawiadomienie o wypadku władz i wezwanie pomocy. W rezultacie kilkanaście minut po wypadku przybył lekarz z Piaseczna. Przypadkiem pojawiła się w miejscu katastrofy kompania czołgów wracających z Warszawy z defilady z okazji Narodowego Święta Niepodległości[4], z której żołnierze przystąpili do udzielenia pomocy. Dopiero po godzinie, z powodu rozmiękłych dróg, dotarły karetki pogotowia ratunkowego z Warszawy.

Podczas akcji ratunkowej „nie zaginął ani jeden drobiazg i wszyscy pasażerowie otrzymali swe bagaże nienaruszone”[7]

Przyczyny katastrofy

[edytuj | edytuj kod]

Badania komisji powołanej do ustalenia przyczyn katastrofy skupiły się na różnicy między sprawozdaniami o wysokości lotu podawanymi przez samolot do wieży kontrolnej a faktyczną wysokością ośmiu metrów, na której nastąpiło uderzenie skrzydłem o słup sieci elektrycznej[8][6]. Obaj członkowie załogi, pilot Witkowski oraz radiomechanik Bluszcz zeznawali, że w ostatniej fazie lotu oba wysokościomierze ciśnieniowe podawały stale wysokość 60 m. Wydawało się jednak mało prawdopodobne, by oba wysokościomierze uległy jednocześnie identycznej usterce[9]. Stwierdzono, że wysokościomierze były sprawne[7]. Wysuwano hipotezę, że gwałtowne zmiany pogody podczas lądowania były związane z szybkimi zmianami ciśnienia atmosferycznego na trasie, co spowodowało, że ciśnieniowe wysokościomierze nie wskazywały prawidłowej wysokości[8]. Komisja uznała ostatecznie, że pilot prawdopodobnie nie ustawił wysokościomierzy na właściwe ciśnienie. Ponadto w miejscu katastrofy podstawa chmur nie wynosiła 40 m jak na lotnisku, lecz tylko 25 m. W trudnych warunkach atmosferycznych pilot Witkowski uległ zdenerwowaniu i nie polegając na danych goniometrycznych dążył do uzyskania kontaktu wzrokowego z ziemią, przez co znalazł się „poniżej wysokości wymaganej przepisami określającymi warunki lądowania na ZZ” (na ślepo) i nastąpiła kolizja ze słupami energetycznymi o wysokości 6 m, znajdującymi się jednak na trasie lądowania na podwyższeniu terenu[10].

Według innych źródeł[11] przyczyna tej katastrofy była inna – autor książki był przy radiowym goniometrze na lotnisku Okęcie. Kpt. Witkowski, zgodnie z procedurą lądowania „ZZ”, otrzymał sygnał „słyszymy wasze motory”, co oznaczało bezpośrednią bliskość samolotu względem pasa startowego. Zgodnie z procedurą kapitan obniżył pułap lotu według wysokościomierza do 80 metrów. Tymczasem hałas („słyszymy wasze motory”) był wynikiem przejazdu kolumny czołgów wracających nieopodal lotniska Okęcie z defilady 11 listopada. Samo w sobie obniżenie pułapu do 80 metrów nie spowodowałoby katastrofy, gdyby nie odłączony przewód czujnika ciśnienia statycznego. W wyniku odłączenia tego przewodu i odsunięcia okna bocznego w kabinie (w celach nawigacyjnych) wysokościomierze wykazywały zawyżoną wartość wysokości lotu samolotu nad terenem. W efekcie samolot zderzył się z przeszkodami terenowymi i uległ zniszczeniu. Po przeprowadzonym dochodzeniu kpt. Witkowski został oczyszczony z zarzutów i po leczeniu dopuszczony do latania.

Ofiary

[edytuj | edytuj kod]

W wyniku katastrofy ponieśli śmierć pasażerowie siedzący z tyłu samolotu, gdyż przednia część do miejsca połączenia kadłuba ze skrzydłami jako mocniejsza ocalała[9]. Na miejscu lub przed dotarciem do szpitala stracili życie pasażerowie: Janina Maria Kostanecka, córka przemysłowca Jana Gotliba Blocha i żona byłego przewodniczącego PAU oraz byłego rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierza Kostaneckiego, ich syn dr Jan Kostanecki, docent ekonomii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Jerzy Gablenz, przemysłowiec i muzyk z Krakowa, oraz obywatel Szwecji o nazwisku Bergrin z firmy SKF. Rannych zostało osiem osób, wśród nich Kazimierz Pelczar profesor patologii ogólnej na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, Pelagia Potocka, córka Franciszka Potockiego[12], oraz obaj członkowie załogi: Mieczysław Witkowski doznał otwartego złamania kości podudzia, a Zygmunt Bluszcz ran głowy i twarzy oraz ogólnych potłuczeń[13].

Podobne katastrofy

[edytuj | edytuj kod]

Katastrofa pod Piasecznem była trzecią kolejną katastrofą samolotu Lockheed L-10 Electra w barwach PLL LOT[b]. 1 grudnia 1936 r. pod Malakasą w pobliżu Aten miała miejsce katastrofa identycznego samolotu pilotowanego przez Józefa Bargiela, zaś 28 grudnia 1936 wydarzyła się katastrofa pod Suścem

  1. Mieczysław Witkowski był jednym z pierwszych pilotów linii lotniczych Aero, które wraz z liniami Aerolot utworzyły w 1928 r. PLL LOT. 30 września 1925 obchodził osiągnięcie 100 tys., a 9 września 1937 – 1 mln kilometrów przelecianych w służbie lotnictwa cywilnego, co stanowiło podówczas rekordy wśród polskich lotników[2][3].
  2. Była jeszcze czwarta katastrofa „Electry” w barwach LOT – w Rumunii, w lipcu 1938 (14 ofiar), ale wziął w niej udział nie Lockheed L-10 Electra, tylko unowocześniony i większy Lockheed L-14 Super Electra; kolejny Super Electra LOT-u spłonął nieco później na lotnisku w Bukareszcie.

Przypisy

[edytuj | edytuj kod]
  1. Lockheed L-10 „Electra”, 1934. [dostęp 2013-06-07].
  2. Nowy rekordzista Polski. „Lotnik”. 2 (20), s. 15, b.d (1925). Związek Lotników Polskich. 
  3. Uroczystość na lotnisku Okęcie z okazji osiągnięcia przez pilota PLL LOT Mieczysława Witkowskiego 1000000 km w służbie lotnictwa komunikacyjnego. Narodowe Archiwum Cyfrowe. 1-G-4185-2 [dostęp 2013-06-23].
  4. a b c d Co mówi pilot samolotu i świadkowie tragicznego wypadku lotniczego pod Warszawą?. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (315), s. 15, 1937-11-14. 
  5. Czy wysokościomierze wyjaśnią tajemnicę?. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (315), s. 16, 1937-11-14. 
  6. a b Wysokościomierze działały dobrze. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (318), s. 9, 1937-11-17. 
  7. a b Dlaczego leciał tak nisko?. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (319), s. 6, 1937-11-18. 
  8. a b Czy jednak błąd w wysokościomierzach?. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (317), s. 6, 1937-11-16. 
  9. a b Stan zdrowia ofiar katastrofy lotniczej pod Warszawą. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (316), s. 15, 1937-11-15. 
  10. Z mgieł niejasności zaczynają się wyłaniać właściwe przyczyny katastrofy pod Piasecznem. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (321), s. 9, 1937-11-20. 
  11. Kazimierz Chorzewski. Z dawnych lotów. Wydawnictwo MON 1979 r.
  12. M.J.Minakowski: Pelagia Józefina Aniela hr. Potocka z Podhajec h. Pilawa (Srebrna). [w:] Genealogia potomków Sejmu Wielkiego [on-line]. psb.23962.8 [dostęp 2013-06-24].
  13. Katastrofa krakowskiego samolotu pod Warszawą. „Ilustrowany Kurier Codzienny”. 28 (314), s. 13, 1937-11-13. 

Linki zewnętrzne

[edytuj | edytuj kod]